Coaching wart milion
Nie Ty pierwsza i nie ostatnia możesz znaleźć się w sytuacji, która wydaje się bez wyjścia.
W tym miejscu było wielu ludzi, między innymi Marcin Kokoszka, który podzielił się historią wychodzenia z milionowego długu. Jego droga była wyboista, a Ty dzięki książce, która powstała wraz z udziałem Kamili Rowińskiej możesz, o tym wszystkim przeczytać. Wierzę, że bez większego problemu wyciągniesz wnioski pozwalające Ci spojrzeć inaczej na coaching, który w ostatnim czasie jest demonizowany.
Marcina poznałam w Amsterdamie, kiedy to wraz z Kamilą, prowadził szkolenie „Sięgaj po więcej”.
Na żywo mogłam posłuchać o tym, w jaki sposób popadł w długi i kto oraz co, pomogło mu się z tym uporać. Miała również przyjemność spotkać go jeszcze dwa razy, podczas szkolenia stacjonarnego Kobieta Niezależna, oraz w trakcie premiery książki „Kobieta Asertywna”.
Książka napisana w dwóch punktach widzenia. Są w niej wypowiedzi Marcina oraz Kamili. Każde z nich opowiada swoją perspektywę, która ostatecznie sprowadza się w ciekawą całość. „Coaching wart milion” czyta się szybko i z zaciekawieniem.
Od dzieciństwa Marcin był bardzo samodzielny. W pierwszym rozdziale można przeczytać o jego przygodach i jak to ujmuje o rozkwicie owej samodzielności, następnie o zniechęceniu do niej.
Muszę przyznać, że wyobraziłam sobie moje dziecko, które wywija takie numery, aż mi się włosy na głowie jeżą. A jednocześnie wiem, że to ma swoje drugie, (pozytywne) dno.
Początek podstawówki to był ten moment, kiedy Marcin zaczął swój pierwszy biznes. Kolejno pojawiały się następne szanse. Jedno można mu przyznać, wytrwały był jak mało kto. Wszędzie potrafił zwęszyć interes.
W tym szkolnym okresie nauczył się zarządzać sobą w czasie. Ponieważ był ambitny, bez tej umiejętności mogło się to nie powieść. Uczestniczył aktywnie nie tylko w życiu rodzinnym, ale też w życiu wsi. Wakacje spędzał na koloniach, oazach i rekolekcjach. No nudą nie wiało. Pięknie opisuje lekcję, którą otrzymał od swojego taty, kiedy to chodził z nim na grzyby, lekcję, która przydała mu się w późniejszym życiu.
W trakcie nauki gimnazjalnej a później licealnej wciąż robił wszystko by nie rezygnować ze swoich pragnień i planów.
Kiedy zabrakło mu pewnego razu pieniędzy na wyjazd, od razu pomyślał o tym, by zorganizować środki, zatrudniając się w drukarni. Więcej o szukaniu rozwiązań możesz przeczytać w książce „Coaching wart milion”, z której całkowity dochód przekazuje na cele charytatywne.
Kiedy to już wszedł w etap zwany dorosłością, spędzał sporo czasu na poszukiwaniu odpowiednich rozwiązań, dużo czytał i obserwował inne firmy. Dawał z siebie wszystko, bo zależało mu na swojej przyszłości. Ciągłe wzloty i upadki były jego codziennością. Pracował mimo trudności jak mróweczka. Jeden mail od firmy sprawił, iż okazało się, że jego zespół był najlepszy w Polsce. Postanowił to uczcić, jednak skończyło się to tragicznie. Nie będę zdradzać więcej szczegółów, ale nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Kolejne rozdziały książki to powstanie z kolan, początki biznesu tradycyjnego, pierwsze rozczarowania i rozstania.
Kolejno Marcin w swojej książce opisuje kolekcjonowanie biznesów i dociera do rozdziału o początku końca. Jak pewnie się domyślasz, dalej można przeczytać o tym, jak trafił do Kamili.
Droga, którą przebył w trakcie coachingu, również jest fascynująca. Pokazuje, ile człowiek potrafi znieść. Odnalazłam w jego opowieści część siebie. Polecam „Coaching wart milion”.